Diabeu
Administrator
Dołączył: 23 Gru 2010
Posty: 943
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Zakopane Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:31, 23 Gru 2010 Temat postu: Fear Factory- Demanufacture |
|
|
Fear Factory byli kiedyś zespołem fenomenalnym. Piszę kiedyś, bo aktualnie los zespołu pozostaje w sferze domysłów, a poszczególni członkowie realizują swoje solowe projekty.
Tu mały update: FF jest znowu aktywne od roku, a w lutym 2010 wyszedł premierowy krążek.
Niemniej niegdyś, w 1995 roku, wydali swoją chyba najbardziej popularną i najlepszą płytkę pt. "Demanufacture", która stała się obiektem kultu w pewnych kręgach. Album spośród groma innych wyróżniał się niezwykle dopracowanym brzmieniem, będącym połączeniem bardzo ciężkiego metalu z elementami elektronicznymi. Na pewno największym "bohaterem" tego materiału pozostaje perkman Raymon Herrera, którego gra na perkusji inspirowała i inspiruje do dziś tysiące młodych bębniarzy. Była to gra niezwykle precyzyjna; uzyskał on efekt "odhumanizowanego" i "maszynowego" brzmienia, które pozwalało lepiej zrozumieć koncept całej płyty.
Jest to bowiem tak zwany koncept album, którego wszystkie utwory opowiadają poszczególne części jednej większej historii, która jest bardzo podobna do tej z filmu "Terminator", gdzie ludzkość musi walczyć z dominującą rasą samoświadomych maszyn. Ja osobiście bardzo lubię takie klimaty, więc radość ze słuchania Demanufacture jest jeszcze większa. Nie mógłbym także zapomnieć o genialnych gitarowych riffach stworzonych przez wirtuoza takiego stylu- Dino Cazaresa. Jego granie jest bardzo proste, aczkolwiek otrzymuje on odpowiedni efekt, bo doskonale współgra z perkusistą. Czas na pana Burtona. Jego wokale przechodzą z ostrego growlingu w łagodne śpiewanie. Niektórych ludzi niemiłosiernie denerwują te jego "zaśpiewy", no cóż, taką barwę głosu można albo polubić, albo znienawidzić.
Wszystkie utwory na "Demanufacture" powalają swą energią i prostotą. Każdy jest na swój sposób inny, nie ma powielania i bezczelnego kopiowania tych samych schematów. Moje ulubione wałki to "Zero Signal", "Body Hammer" czy "Pisschrist" po prostu powalają i robią sieczkę z mózgu. Trzeba to usłyszeć, suche słowa nie oddadzą jakości tej produkcji.
Od wydania albumu minęło już 14 lat, ale w ogóle się on nie zestarzał. Brzmienie pozostaje równie świeże, czyste i energiczne jak po premierze tego cuda. Wydano wprawdzie remaster, ale większych różnic nie zauważyłem, oprócz dodania jako bonus remixów w wersjach techno nic się nie zmieniło.
"Demanufacture" to absolutny must-have i opus magnum industrial metalu.
Moja obiektywno-subiektywna ocena:
10/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Gothmog
Dołączył: 03 Sty 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Tarnów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:21, 03 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Mój nie wysublimowany gust sprawia,że ta płyta obija się w moim rankingu od totalnej klapy do absolutnego kawału miażdżącej płyty.Inaczej mówiąc,pół roku temu bym się za chuja nie chycił za ten album,a teraz słucham co najmniej (specjalnie obliczyłem) 12 razy Zero Signal.Świetna muza o kurewsko chwytliwym brzmieniu.Drażnią mnie trochę tylko te krzykliwe wokale,jednak Vox'y do tej muzy są idealne.8/10
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gothmog dnia Czw 21:38, 03 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|