Zdunek
Moderator
Dołączył: 06 Sty 2011
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Piła, ale też Poznań
Płeć: Mężczyzna
|
 Wysłany: Pon 1:49, 10 Sty 2011 Temat postu: Cryptopsy - Blasphemy Made Flesh |
|
|
Tę płytę można określić jednym słowem................arcypojebana.
Jeżeli szukasz 100% czystego metalowego bluźnierstwa, rozkurwu i pojebaństwa w jednym - ta płyta jest dla Ciebie. Pomimo iż wcześniej słuchałem takiego zespołu jak Anal Cunt który jest kompletnym żartem, to w życiu nie nagrali czegoś tak "głupiego" (nie mówie tu w sensie negatywnym).
Ogólnie album zaczyna się utworem "Defenestration", który zaczyna jakąś dziwną melodią, przechodzącą w ultrabrutalny Death Metal.
Tutaj już zresztą widzisz że obcujesz z nową jakością def'u. Na tamten okres (rok 1994) był to kamień milowy w muzyce, nikt wcześniej nie grał tak brutalnie i szybko. Słyszysz poza tym najpotężniejszą perkusję świata w wykonaniu Flo Mounier'a - absolutnego mistrza, który swą grą pokazał coś innego, nie schematycznego jak na death. Poza tym wokalista Lord Worm - niesamowity growl, pełen ryku, wrzasku i szczekania. Dość dziwaczny śpiew, niektórzy mogli by rzecz że to wręcz amatorka ale tak nie jest!! Inna sprawa to bas - który wygląda jakby z drutu był, ma tak kosmicznie głupie brzmienie że aż żal i wkrada się w dziwaczne miejsca. Jest dość dobrze słyszalny, co na death metal jest rzadkością, ale to jest właśnie jeden z powodów dla których chcesz ponownie jakiś fragment usłyszeć, żeby znów pomyśleć "a teraz wejdzie ten śmieszny bas".
Inne utwory takie jak Abigor czy Swine of the Cross zaczynają się z grubej rury potężnie, szybko i z tym pojebanym wokalem!
Inne utwory jak Open face Surgery (ja pierdole jaka nazwa) czy Serial Messiah rozpoczynają się jakimiś pokurwionymi wejściami żeby zejść znów na brutalność. W dodatku znowu ten wokal - nikt tak nie growluje bo myśli że to żarty.
Inna sprawa na którą się w death'ie nie zwraca uwagi - teksty. Są poprostu absurdalne ,bazujące na antyklerykaliźmie i tematyce gore. Próbowałem kilka przetłumaczyć i wymiękłem - nie mogłem tego przejść.
Ogólnie rzecz biorąc jakby ocenić ten album to:
- perkusja z chujowym werblem i zlewająca się ze wszystkim, szybka i bijąca inaczej niż w normalnym defie.
- wokal brzmi jakby amatorski, dziwne przerywania, dziwna maniera w ogóle wokalna, ryki, szczekanie...........co to kurwa jest?? a o tekstach sie nie bedę powtarzać.
- bas jakby z drutu, wpierdalające dziwne wstawki, aż śmieszne
- gitary? zlewają się, solówki niezbyt chlujne i nie jest to jeszcze ten poziom techniczności który cryptopsy pokaże nam później.
A w dodatku całość jest nagrana jakby na korytarzu.
Więc co ja mogę powiedzieć? To wszystko wskazuje na to że to najgłupsza i najgorsza płyta ever. Jednak jest w niej coś, to coś czego nie wytłumaczysz i po wysłuchaniu całości i nie zastanaiwaniu się zbytnio powiesz - zajebiste. Dlatego jestem skłonny dać płycie za te potężną dawkę absurdu 9/10.
http://www.youtube.com/watch?v=W6MYNceWgzc
http://www.youtube.com/watch?v=OtGxmsy9EkM&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=ZWoir6KKHzM&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=dCmP96IoV9Q
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zdunek dnia Pon 1:52, 10 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
